boże, gdyby ludzie chociaż trochę doceniali wysiłki innych. albo mieli jakieś szczątki kodeksu moralnego, jakiegokolwiek kodeksu. czas pomedytować, bo co raz częściej zostaję wyprowadzana z równowagi, co jest bardzo denerwujące. może jestem bezduszną duszyczką, ale przy tak niewdzięcznych ludziach lepsze to, niż witanie każdego ciepłym uśmiechem i ciepłym kawałkiem ciasta, a następnie rozczarować się po raz setny. nie chce mi się tłumaczyć innym znaczenia podstawowych słów i zjawisk, skoro wrzucają do tego samego worka 'przyjaźń', 'lojalność', 'zdrowy rozsądek' co 'zupa', 'kupa' i 'dupa'. z 'moralnego' punktu widzenia powinno się być tym bohaterem serialowym, którego dobre uczynki są owiane tajemnicą; szkoda tylko, że nie ma tu kamery, która pokaże je milionom myślącym 'gdyby tylko wiedzieli, co ona dla nich robi... ale jest tak bohaterska, że im tego nie zdradzi... boże, takie wzruszające, takie heroiczne, cóż za dobry człowiek!' *tu poczuła się na chwilę jak batman* it sucks. a nawet nie mam miliardów na szybkie samochody jak batman. przykładny ze mnie obywatel, najlepszy człowiek świata, zajebistość. każdy inny jest po prostu odrażającą kreacją najgorszych cech ludzkich, zasługuje na pogardę i zmieszanie z błotem.
oh, wait... tylko, że ludzie nie wiedzą co to pogarda i mieszanie z błotem.
czasami niektórych rzeczy się po prostu nie kwestionuje.
oh, wait... tylko, że ludzie nie wiedzą co to pogarda i mieszanie z błotem.
czasami niektórych rzeczy się po prostu nie kwestionuje.
słuchasz sobie w spokoju muzyki, a tu itunes podsuwa ci kawałek, który i d e a l n i e pasuje do sytuacji, cóż za ironia.
thank god for dave gahan.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz